Dom rodzinny Betel w Działoszynie powstał w 1999 roku. Sam budynek został użyczony przez parafię z umową na 10 lat, która jest stale odnawiana. Mieszkańcy, którymi są osoby niepełnosprawne, użytkują budynek bezpłatnie. Opiekunowie od początku istnienia domu remontują i przystosowują budynek do potrzeb swoich podopiecznych.
Obecnie w domu miesza osiem osób; Tadeusz, dwóch Krzysztofów, Klaudiusz, Grzegorz, Piotr, Andrzej i Adam. Opiekę nad mieszkańcami od 2006 roku sprawują Janusz Grzesiuk i jego przyjaciółka Agata, którzy starają się, aby podopieczni czuli domową atmosferę.
- Mają tutaj dom. Może nie wszyscy, ale przeważnie nie mają rodziców Są sierotami zupełnymi - ani mamy, ani taty, ani innego miejsca. Razem z Agata staramy się im taki dom rodzinny stworzyć - mówi Grzesiuk.
Opiekun stale wykonuje prace remontowe, które nie bylyby możliwe bez hojności mieszkańców Działoszyna oraz innych osób dobrej woli. Dom rodzinny w Działoszynie jest jednym z jedenastu znajdujących się na terenie całego kraju. Mieszkańcy utrzymują się z rent, które, jak mówi Janusz Grzesiak, nie są wysokie.
- Oni mają rożne renty, a wiadomo, że renta socjalna to są bardzo małe pieniądze. Myślę, że każdy z jednej by się nie utrzymał, za to jeśli jest ich osiem, to da się żyć. Nie są to duże pieniądze, ale na podstawowe rzeczy starcza - mówi.
Dzięki pomocy darczyńców udało się przystosować łazienki do potrzeb mieszkańców mających trudności z poruszaniem się. Udało się wyremontować pokoje lokatorów, podłogi czy pomieszczenie przeznaczone na warsztaty.
- Są wszystkie ściany i sufity wyłożone płytami kartonowo-glpsowymi, które dostaliśmy w darze. Nie będę wymieniał, bo bym musiał wymienić wszystkich. Jest dużo ludzi dobrej woli i pomagają nam, gdzie byśmy się nie zwrócili - mówi Janusz Grzesiuk.
Opiekun zaznacza, że jego podopieczni są w Działoszynie znani.
- Jesteśmy tu 14 lat i wtopiliśmy się w to środowisko. Chodzimy do koscioła, więc nas znają. Zapraszamy tu gości, przychodzą w każdy piątek uczniowie gimnazjum z nauczycielami. Piszą listy, rysują, opowiadają. Odbywają się tu praktyki, gdzie przychodzą studenci, którzy profesjonalnie prowadzą z nimi zajęcia. Malmą na szkle, wyklejają, Ten czas, który tu spędzają nie jest zmarnowany - mówi Grzesiuk.
Koszty utrzymania, oraz ciągłych remontów są wysokie, wobec czego dom rodzinny W Działoszynie ciągle potrzebuje pomocy ludzi dobrej woli. Mieszkańcy korzystają z odpisywanego na ich dom jednego procenta podatku oraz darowizn. Każdy, kto chce wspomóc dom w Działoszynie, może kontaktować się z Januszem Grzesiukiem pod numerem telefonu: 602 859 118. Szczegółowe informacje o tym jak pomóc rnieszkancom można znaleźć na stronie intemetowej http://dzialoszyn.betel-charityorg.
Janusz Grzesiuk zaznacza, że mieszkańcy potrzebują nie tylko pomocy finansowej czy rzeczowej. Niezwykle istome dla jego podopiecznych są, jak mówi, spotkania z artystami, ludźmi z pasją, z którymi mogą miło i efektywnie spędzić czas.
- Oni są bardzo uzdolnieni. Uwielbiają malować, rysować. Po godzinie 16 w tygodniu oraz w weekendy potrzebują ciekawych zajęć - mówi Grzesiuk, który zaprasza wszystkich chętnych gości do odwiedzania domu rodzinnego w Działoszynie.